Żart o Jasiu i Złotym Smoku
W pewnej wiosce krążyła legenda o Złotym Smoku. Miał on podobno swe legowisko w jednej z pobliskich jaskiń, gdy rozkładał swe złote skrzydła w pełnym słońcu to człowiek mógł oślepnąć od samego patrzenia a skarb którego pilnował miał niewyobrażalną wartość. Za istnieniem smoka przemawiały fragmenty pancerzy rozrzucone przed czeluściami pieczar. Pewnego dnia sprytny chłopczyk zwany Jasiem postanowił smokowi odebrać skarb. Nie był on silnym wojownikiem zaprawionym w boju, zamiast pojedynkować się z rówieśnikami wolał słuchać opowiadań starego znachora. Zresztą dzięki temu dowiedział się o słabym wzroku wśród najrzadszych ze smoków- tych złotych, co mocno zdeterminowało go do wykonania swego planu. Ubrał ciemną pelerynę na głowę narzucił kaptur i ruszył nocą na spotkanie ze smokiem. Delikatny zapach siarki pozwolił mu na zlokalizowanie odpowiedniej z jaskiń. Teraz musiał poruszać się bezszelestnie, oddech musiał być płytki i miarowy. Omijając potężną łapę smoka zbliżył się do pokrytej cienkimi łuskami szyi. Z całych sił wbił po gardło potwora średniej długości sztylet i całkiem profesjonalnym ruchem dokonał szerszego nacięcia. Na twarz chlusnęła ciepła krew a smok bulgocząc przeraźliwie osunął swój pysk na ziemię. Oczom Jasia ukazał się wysadzany diamentami kufer o lustrzanej powłoce lecz zanim do niego podszedł zdjął kaptur i rzucił pelerynę na ziemię. Konający smok zapytał ludzkim głosem:
-Czemu zdjąłeś swe szaty?
-No bo ciepło jest
W pewnej wiosce krążyła legenda o Złotym Smoku. Miał on podobno swe legowisko w jednej z pobliskich jaskiń, gdy rozkładał swe złote skrzydła w pełnym słońcu to człowiek mógł oślepnąć od samego patrzenia a skarb którego pilnował miał niewyobrażalną wartość. Za istnieniem smoka przemawiały fragmenty pancerzy rozrzucone przed czeluściami pieczar. Pewnego dnia sprytny chłopczyk zwany Jasiem postanowił smokowi odebrać skarb. Nie był on silnym wojownikiem zaprawionym w boju, zamiast pojedynkować się z rówieśnikami wolał słuchać opowiadań starego znachora. Zresztą dzięki temu dowiedział się o słabym wzroku wśród najrzadszych ze smoków- tych złotych, co mocno zdeterminowało go do wykonania swego planu. Ubrał ciemną pelerynę na głowę narzucił kaptur i ruszył nocą na spotkanie ze smokiem. Delikatny zapach siarki pozwolił mu na zlokalizowanie odpowiedniej z jaskiń. Teraz musiał poruszać się bezszelestnie, oddech musiał być płytki i miarowy. Omijając potężną łapę smoka zbliżył się do pokrytej cienkimi łuskami szyi. Z całych sił wbił po gardło potwora średniej długości sztylet i całkiem profesjonalnym ruchem dokonał szerszego nacięcia. Na twarz chlusnęła ciepła krew a smok bulgocząc przeraźliwie osunął swój pysk na ziemię. Oczom Jasia ukazał się wysadzany diamentami kufer o lustrzanej powłoce lecz zanim do niego podszedł zdjął kaptur i rzucił pelerynę na ziemię. Konający smok zapytał ludzkim głosem:
-Czemu zdjąłeś swe szaty?
-No bo ciepło jest
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Jak beznadziejna? Cieplo bylo to zdjal szaty. Kumasz? Hehehe Rozplaszczyl sie bo mu goraco bylo. Nie wytrzymie.